released July 14, 2022
REWIEWS:
Andrzej Nowak (
spontaneousmusictribune.blogspot.com )
Czwarta płyta poznańskiego labelu Torf trzyma zdumiewająco wysoki poziom swoich poprzedniczek, i jak one, zdaje się być dalece rożna od pozostałych albumów w zestawie. Jakość i różnorodność, to cechy edytorskiego katalogu, które nie zawsze idą w parze, zwłaszcza, gdy w każdej rejestracji pojawia się dęty śpiew szefa wydawnictwa. Aumbrambama przeczy tym obiegowym opiniom, to bowiem album niosący nas przez całe 36 minut naprawdę wysokim wzgórzem. A jej podstawowe atrybuty pięknie konsumują trzy słowa w języku Szekspira - ritual fire music! Emocje, brzmieniowa wrażliwość i wybuchowy temperament perkusisty (używającego także głosu), ponadgatunkowej wokalistki, wreszcie zmysłowego saksofonisty i klarnecisty.
Początek sesji należy do pocket drummera, który buduje polirytmiczną fakturę bogatym bukietem perkusjonalnych świecidełek i ewidentnie dalekowschodnim posmakiem. W ów potok fonii z łatwością wkleja się saksofon sopranowy, który jednym oddechem nadaje improwizacji odpowiedni poziom ekspresji, a drugim wciąga ją na wysoki szczyt i śle stamtąd bogobojne pokłony. Po kilku minutach w tej efektownej strudze emocji pojawia się wokalistka, która najpierw mantruje, a potem śpiewa w nieznanym języku. Na starcie drugiej improwizacji muzycy sytuują się bliżej ciszy, a dźwięki otwarcia znów płyną z perkusjonalii. Głos tym razem jodłuje, a potem skomle o łyk zimnej wody. Tymczasem na scenę wtacza się klarnet basowy, który jasno daje do zrozumienia, że najbliższe chwile nasycone będą jego nisko brzmiącą ekspresją. Najpierw zabiera w podróż wokalistkę, potem porywa do lotu nerwowy drumming. Opowieść w środkowej części błyskotliwie przygasa, a jej odbudowa znów liczyć może na emocje klarnetu, wspieranego kocim mruczeniem pozostałej części załogi. Trzecia improwizacja w dużej części tkana jest z drobnych, zagubionych fraz. Oto narracja leniwych i wzdychających improwizatorów, którzy szukają drogi na kolejny szczyt, ale wciąż uroczo zbaczają z obranej ścieżki. Rozhuśtana, melodyjna, jakże śpiewna opowieść dociera do kresu po kilkunastu minutach. To, w jaki sposób gaśnie, raz jeszcze dowodzi kunsztu tej trójki szaleńców.
Maciej Lewenstein:
Here we go again. TORF presents its 4th album, this
time by a trio of [fontAnna], Michal Gizycki, and Piotr
Dbarowski. This time Michal starts on 11 minutes long
"pre-knowing" on soprano saxophone, proving that he is a
truly amazing disciple of Evan Parker. In the second part
of the track, [fontAnna] joins, nearly a capella, presenting
her mixture of Tibetan monks and Tuvan throat singing.
Eleven mimutes long "knowing" starts with the yodeling
part, accompanied by bass clarinet. Piotr, whom we know
very well from his collaborations with Jacek Buhl, Ray
Dickaty and Kamil Szuszkiewicz, is quite delicate most
of time, to become truly explosive later. [fontAnna] begins
peacefully with a kind of mixture of opera and throat
singing, with delicate support of the percussion and the
bass clarinet. After three minute the mood augments
and becoming similar to a permanent volcano eruption,
with [font Anna] singing in unknown language, Michal
exploiting the bass clarinet and Piotr the drums to the
limits. The mood becomes again quiet around the 5th
minute, to augment again in the 8th minute leading to
nal explosion. The closing 14 and a half minute long
"after knowing" is the highlight for me. It starts peacefully
with bass clarinet, delicate drumming and throat
singing, to explode after about 6 minutes and around the
end of the 10th minute. The final returns to peaceful,
repetitive, minimal music.
This amazing album was recorded by Michal Gizycki
in February 2022 at Koªorking Muzyczny, Poznan. As
Andrzej Nowak comments: it is unbelievable, how TORF
can keep so high artistic level in all of its releases so far!!!